poniedziałek, 25 sierpnia 2014

ZA CO LUBIMY TAJLANDIE?

Od półtora roku mieszkamy w Tajlandii, lubimy ją i chcemy tutaj pomieszkać jeszcze trochę ;-)
Ale nie od początku tak było.... Poprzednio odwiedzaliśmy ją jako turyści dwukrotnie. Pierwszy raz w 2010 roku i nie mogę powiedzieć, że zakochaliśmy się w niej od pierwszego wejrzenia. Wręcz przeciwnie zaczęliśmy poznawanie Tajlandii od typowych turystycznych miejsc, które zniechęciły nas do tego kraju. Tajlandia wtedy kojarzyła nam się  z doskonale rozwiniętą maszynką do wyciągania pieniędzy od turystów.
Dlatego nie dziwię się tym, którzy zobaczyli Bangkok i Pattayę i mówią, że Tajlandia im się nie podoba.

Po dwóch latach przyjechaliśmy znowu i wybraliśmy się na północ, w miejsca gdzie nie ma turystów.... Był to czas gdy szukaliśmy miejsca w Azji, gdzie możemy pomieszkać .... i znaleźliśmy ;-)
Po raz kolejny jechaliśmy już do Tajlandii z nastawieniem, że chcemy się tutaj ‘zasiedzieć’ ;-) 
Nasza ocena Tajlandii będzie na pewno „wykrzywiona”  tym, że mieszkaliśmy przez 3 lata w Indiach, w Mumbaju, więc przyjeżdżając tutaj WSZYSTKO wydawało się lepsze i  ładniejsze. Do tej pory łapiemy się na tym, że porównujemy i cały czas Tajlandia jest na plus J
Poza tym mieszkamy na prowincji, w małym urokliwym miasteczku więc oceniamy „naszą” Tajlandię.
Za co lubimy Tajlandię:
1. Za łatwość życia.
W Taj­lan­dii żyje się jakby łatwiej, a ludzie wydają się  pogodni  i szczęśliwi. Chodzi mi np. o takie codzienne sprawy.
Pralki za 1,50zł
-        -   Jedzenie:  taniej jest  zjeść “na mieście” niż gotować  samemu ;-). Gotujemy,  bo lubimy ;-)
-        -   Przemieszczanie się: wszędzie dojedziesz bez problemu  tuk tukiem, lub mototaxi za kilka zł, a na dalsze trasy łatwo dostępne i czyste autobusy lub pociągi (jak przypomnimy sobie walkę o życie, którą przechodziliśmy w  mumbajskich autobusach i pociągach … brrrr).
-       -   Robienie prania: na każdym rogu są pralki gdzie za 1,5-3 zł zrobisz pranie.
-       -   Zakupy: zabrakło ci chleba, mleka albo piwa, na każdym rogu jest całodobowy 7-eleven.
-          Przyjechałeś i chcesz kupić tajską kartę do telefonu, 2 minuty i gotowe, doładowanie w każdym 7-eleven (np. w Indiach musisz do tego mieć zdjęcie,odbyć weryfikację na policji, stały adres zameldowania -  nazwa hotelu nie wystarczy, w Nepalu musisz jeszcze zostawić odcisk palca ?/!).
-          Mieszkasz dłużej, pracujesz tutaj i chcesz założyć konto, 10 min i wychodzisz z kartą do bankomatu (dla porównania w Indiach po wielomiesięcznych próbach zażądano od nas kolejnego dokumentu - tym razem aktu ślubu (?!), stwierdziliśmy "...wypchajcie się z tym kontem";
-          Jest czysto i ładnie:  parki, skwery , miejsca rekreacji, mnóstwo zadbanej zieleni, mieszka się jakby w ogrodzie, gdzie cały rok coś kwitnie.
-          Ten kraj stworzony jest dla ludzi, a nie ludzie dla kraju ;-)

2. Za uśmiech
Nie od parady mówi się, że to kraj uśmiechu, tutaj naprawde wszyscy się uśmiechają, nie tylko do nas , ale rów­nież do sie­bie na wzajem. W ogóle spra­wiają wra­że­nie, jakby dobrze się bawili. Na rogach ulic, tar­go­wi­skach, przed domem, w cie­niu palm roz­kła­dają sto­liki i pla­sti­kowe krze­sełka albo maty na ziemi pole­wają whi­sky i piwo (koniecznie z lodem), pogry­zają wie­przo­winę na patyku i impre­zują.
Zdajemy sobie sprawę, że ich uśmiechy nie zawsze są szczere, czę­sto służą do masko­wa­nia emo­cji, jak nie wiesz, jesteś  niepewny, zagubiony  to się uśmiechaj, jak się wstydzisz to się uśmiechaj, taka natura uśmiechania. Uśmiech też może być fał­szywy i wymu­szony, szczególnie wobec turysty, od którego coś się chce.
Ale jak  jestem na ulicy i cały czas się uśmiecham do wszystkich przechodniów, którzy uśmiechają się do mnie to jestem przekonana, że są to zwy­kłe  przejawy życz­li­wo­ści i sym­pa­tii, i jest mi z tym fajnie.
Poza tym lepszy jest nie­szczery uśmiech niż szczera  pogarda czy ironia.

3. Za pogodę
To taka oczy­wi­sta oczy­wi­stość, że nie ma wła­ści­wie po co o niej pisać. Po prostu fajnie jest mieć lato przez cały rok!  Co rano wstawać, patrzeć  za okno i mówić do siebie:  ależ mamy dzisiaj piękny słoneczny dzień.
Cały rok możemy jeździć  rowerem do pracy, cały rok możesz jeździć motorem.
Ktoś może powiedzieć, że upały są męczące, oczywiście , że są dla jednych bardziej dla innych mniej. My się chyba przyzwyczailiśmy. Kiedy po miesięcznym pobycie w Polsce,  wróciłam w kwietniu czyli najbardziej upalnym miesiącu w Tajlandii odczuwałam ciągłe zmęczeni i senność z powodu temperatur, ale po tygodniu organizm się przystosował.  A po miesiącu temperatury spadły i mamy przyjemne 25 -30 C. Nawet w porze deszczowej jest ciepło. Nie są to deszczowe zimne dni jakie kojarzą nam się  z jesienią, bardziej deszczowe lato, które też można polubić.

4. Za jedzenie
Jak już pisałam wyżej przede wszystkim podoba nam się dostępność. Uwielbiamy tzw. ‘uliczne żarcie’, na każdym roku możesz zjeść obiad za 3-4zł. Nie opłaca się gotować. Co ciekawe jedzenie na mieście jest tutaj tak popularne, że niektórzy nawet nie mają kuchni w domu. Jak dla nas super jest również odmienność jedzeniowa, lubimy próbować kuchni z różnych części świata, a tajska kuchnia nam bardzo  odpowiada ;-) A jak tęsknimy za polskim albo indyjskim jedzeniem to gotujemy. No i jeszcze nie sposób nie wspomnieć owoców, uwielbiam nasze codzienne uczty albo koktajle owocowe, taka ilość i  różnorodność smaków,  rodzajów po prostu zachwyca.

5. Za możliwość podróżowania do innych azjatyckich krajów.
Dla kogoś kto lubi podróżować  i poznawać nowe światy jest co robić, wokół tyle do zobaczenia, a tanie linie azjatyckie tylko zachęcają. I wszędzie wokół relatywnie tanio. Więc na naszej liście mamy wakacje w Wietnamie, a następne  może w Indonezji?  I jak tu się nie cieszyć z takich perspektyw ;-)

6. Za koszty życia.
W tej części Azji jest tanio. To slogan, który powtarzają wszyscy podróżnicy przyjeżdżający tutaj. Koszty życia są naprawdę niewielkie, szczególnie jak się mieszka na prowincji, w Bangkoku wygląda to już  trochę inaczej. Na przykład umeblowane, 2 pokojowe mieszkanie można wynająć za 350-450 zł miesięcznie. Przeciętny posiłek to 3-4zł. Wynajęcie motorka to 150-300 zł miesięcznie.

7. Za bycie ‘białym ‘.
Bycie ‘białym’ w Azji może oznaczać, że :
-          Jesteś postrzegany jako chodzący ATM, jeżeli jesteś w miejscu turystycznym
-          Jesteś atrakcją, której trzeba zrobić  zdjęcie, jeżeli jesteś we wsi do której nie trafiają ‘biali’
-          Jesteś traktowany z respektem i szacunkiem szczególnie jeżeli miejscowi wiedzą że jesteś nauczycielem.  
My akurat należymy do tej trzeciej grupy, więc mogę powiedzieć, że czerpiemy profity z bycia farangiem. Zaczynając od tego, ze zarabiamy dwa razy więcej niż tajscy nauczyciele i jeszcze ciągle słyszymy: 'wy nie musicie tego robić'. Farangi w szkole są zwolnione z wielu obowiązków czy uczestniczenia rozmaitych  zebraniach (i tak przecież nie rozumiemy;-)  Kończąc na takich drobnych sprawach jak pomoc na dworcu, w urzędzie czy banku (farangowi przecież trzeba pomóc) czy też nieustannej życzliwości (co za radość - farang przychodzi do naszej restauracji!).

Podsumowując : lubimy “naszą” Tajlandię, chociaż zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko tutaj jest idealne. Póki co jednak ilość plusów zdecydowanie przewyższa ilość minusów.
I jeszcze na koniec jedna rzecz, nie musimy się denerwować słuchając  polskich polityków, a tajskich i tak nie rozumiemy ;-) Poza tym nawet jak docierają do nas informacje o kłótniach  polityków w tym kraju, zawsze sobie możemy powiedzieć:  ‘co nas to obchodzi, to nie nasz kraj’.
A TUTAJ dla porównania pisaliśmy kiedyś za co NIE lubimy Mumbaju.







1 komentarz: