niedziela, 17 listopada 2013

Wycieczka do świątyni z trupami.

Dobry post powinien mieć przyciągający tytuł ;-) więc taki już mamy, co więcej naprawdę były mumie i kościotrupy.
Zaczynając od początku ... jak już wielokrotnie pisaliśmy lubimy wycieczki rowerowe po naszej okolicy i zabieramy na nie wszystkich, którzy nas odwiedzają.  Tym razem były to dwie „Ślązaczki rodaczki”, które przy okazji serdecznie pozdrawiamy ;-)
Dzień był piękny, jak wszystkie w Tajlandii, tutaj lato mamy przez cały rok.  Wycieczka zaczęła się w miarę wcześnie, bo w ciągu dnia słonko zaczyna przygrzewać, a przed nami 7 km w jedną stronę.
Pierwsze atrakcje zaliczaliśmy już po drodze: chińskie sieci, popisy dzieci i ich skoki do przydrożnego kanału, wokół pola ryżowe, palmy, bananowce, cisza, spokój i czasami radosne „Hello”. W końcu „falangi” to rzadkość na wsi, więc wzbudzamy zainteresowanie.

No i wreszcie główny punkt programu: świątynia, nazywana czasami (ze względu na położenie) Forest Temple, jej prawdziwa nazwa to WAT PA MATCHIMWAT.
Skąd tam trupy? Jak się dowiedzieliśmy na terenie świątyni znajduje się klinika lecznicza oraz ośrodek medytacji. Klinika prowadzi badania medyczne, a mnisi udzielają pomocy w zakresie leczenia wszystkim biednym, którzy nie są w stanie zapłacić. Często osoby leczone tam decydują się ofiarować swoje ciało po śmierci na potrzeby naukowe. Niektóre z ciał, zakonserwowane w formalinie, lub zasuszone jako mumie można oglądać, widok trochę szokujący. Tym bardziej, że ciała lub szkielety pokazane są trochę groteskowo, np. ubrane w kolorowe sukienki.  Dla buddystów śmierć to, według zasad reinkarnacji , przejście duszy z jednego ciała do innego, więc może dlatego traktuja to trochę lżej. My powiedzielibyśmy, że to profanacja zmarłego, niepoważne podejście do śmierci, ale to tylko nasze zdanie...
Wychodząc  z sali ze zmarłymi, po trochę szokujących widokach, można nacieszyć oko pięknymi ‘okolicznościami przyrody’.  Atmosfera wokół jakaś dostojna, rozmodlona... wierni klęczący przy posągach Buddy, kadzidełka, kwiaty, paw, który z gracją spaceruje nie przejmując się naszymi aparatami i Tajowie, którzy wręcz przeciwnie są nami bardzo zainteresowani i chętnie robią sobie z nami zdjęcia.






Znak przed światynią: NO PARKING ...... no comment....








Salto Mortale do kanału nawadniajacego w wykonaniu lokalnego młodzieńca
Chińskie sieci.

1 komentarz: