wtorek, 28 lutego 2012

Myszomałpa czyli uciekające mydła.

Bambusowa chatka na skraju lasu......znaczy, dżungli
Miejsce akcji:  bambusowa chatka położona na skraju dżungli w wiosce Sabang na Filipinach.
Noc pierwsza.
Nasze mydła, sztuk 2, z reguły leżaly sobie grzecznie w mydelniczce.
Tymczasem, pierwszego wieczoru w chatce, w której spędziliśmy 4 noce, Ewa zauważyła, że mydła wyszły z mydelniczki i siedziały obok. Nie wzbudziło to jednak jej podejrzeń, założyła, że wypity rum podziałał na Adama tak, iż nie umie trafić do mydelniczki (co było o tyle uzasadnione, że w łazience nie było światła). Mydła wróciły na swoje miejsce.

Mamy nadzieję, że tak nie wyglądała nasza małpomysza!
Rano z kolei Adam nabrał podejrzeń, że  to na Ewę rum podziałał tak mocno, że rozrzuca mydła po podłodze. Zebrał je, nadal nie dostrzegając w tym nic dziwnego.
Noc druga.
Tym razem rano obydwoje zauważyliśmy, że  mydelniczka znowu  jest pusta. Po początkowych wzajemnych oskarżeniach, wszczęliśmy poszukiwania, które zakończyły się sukcesem, niestety połowicznym, gdyż mydła w połowie zostały zeżarte. Znaleźliśmy je w dwóch przeciwległych rogach łazienki, to wzbudziło zażartą dyskusję, kto nas w nocy odwiedza i konsumuje nasze mydła?? I dlaczego mydła??? Mamy tu chleb, ser, pomidory, konserwy rybne......
Ponieważ przestrzegano nas przed małpami, które mogą odwiedzać turystów, w poszukiwaniu jedzenia, Ewa postawiła diagnozę - to małpa.
Adam stwierdził: Gdzie małpa??.... to mysza!
Ewa: Czy widziałeś kiedyś myszę, która łazi po łazience z mydłem w łapach???
Adam: A widziałaś małpę jedzącą mydło???
Podjęliśmy działania zapobiegawcze. Zamknęliśmy mydelniczkę.
Noc trzecia.
Nic się nie stało.
W poczuciu pokanania małpomyszy poszliśmy na zwiedzanie podziemnej rzeki. Po powrocie okazało się, że mydelniczka była dokładnie wylizana a obgryzione mydła znaleźliśmy w okolicy łóżka. Czy to my zostawiliśmy otwartą mydelniczkę, czy ta myszomałpa jest taka sprytna?
No nie!!!! Tego było już za dużo! Nie dość, że zeżera nasze mydła, to jeszcze łazi po naszym pokoju.
Noc czwarta - ostatnia.
Postanowiliśmy zamknąć mydelniczkę, włożyć ją do worka i zabarykadować drzwi do łazienki.
Rozwścieczona naszym podstępem małpomysza nie dała nam spać całą noc, wyżerając wszystko co popadło. Tylko konserwie nie dała rady. Zrywaliśmy się z łóżka wielokrotnie próbując złapać sprawcę na gorącym uczynku, niestety, zawsze był szybszy od nas.
Nie dowiedzieliśmy kto był sprawcą tego podłego czynu.
"Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.......!!!!"
Prosimy wszystkich, którzy posiadają jakąkolwiek wiedzę o zjadaczach mydeł o kontakt pod numerem 997 lub o wstawienie stosownego komentarza !!!

3 komentarze:

  1. Nie odbierajmy zwierzętom praw do higieny osobistej układu pokarmowego! ;) /Kain i Abel Rajscy

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że mogliscie trafić z tą myszomałpą - to coś nazywa się Tarsier. Ma łapy do łapania mydła, jest wielkości myszy, na tyle inteligentne, żeby uporać się z mydelniczką a z oczu mu patrzy jakby żarło mydło całe życie i miało non stop rozwolnienie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tarsiera dobrze znamy, ogladaliśmy go na Boholu, a tymi oczami to święta racja ;-)

    OdpowiedzUsuń